I have readWell, almost everything, but in particular:
Afonso Cruz, Paz traz paz (2019), Princípio de Karenina (2018), Flores (2015), Jesus Cristo bebia cerveja (2012) Gonçalo M. Tavares, Uma viagem à Índia (2011) Valter Hugo Mãe, O apocalipse dos trabalhadores (2008) José Luís Peixoto, Nenhum olhar (2000) |
Vertical Divider
|
I have writtenMgławica Pessoa and many other things...
|
Lisbon
I came to Lisbon for the first time in 1993, and I'm unable to tell how many times I returned. I'm a Lusitanist, after all. I've had several grants for research on Portuguese culture: Instituto Camões, Fundação Calouste Gulbenkian, Polish Ministry of Science... This is probably the reason why I have very few particularly good photos from Lisbon. My eye got used to the city too much, or perhaps the city is not as picturesque and photogenic as it is generally believed. In fact, it is a poor, dishevelled place with a peculiar smell, just like old medinas of Morocco. Coming back to Lisbon, I feel like a salmon that recognises the taste of the river of his birth. Olfactory landscapes deserve a research that, as I've heard, is actually being done. I can only try to characterise it in a few words. It is the smell of houses, in the first place, of humidity, since most homes have no heating system whatsoever; mixed with the poignant smell of lye used to sanitise them (I believe that the main effect procured by this massive use of lye on stone and wooden floors is to make it work as an insect repellent). But there are also positive factors in this landscape: eucalyptus, Mediterranean pine trees and other kinds of resinous vegetation.
But the place also have its attractions. The first one, for me, is the quality of food. I love to eat in those little shabby dines far from tourist movement, where a generous jar of excellent Portuguese wine is included in a 6-euro menu. And there is also a specific quality of the human community. Lisbon, especially many of its central parts, such as that between Largo da Graça and Anjos metro station where I usually stay, is a consummate multicultural place, where people from around the world settle down, bringing with them the warmth of other climates. They laugh a lot, burn candles and incense sticks on tiny altars surrounded with paper flowers, often uniting Buddhas, Hindu divinities and Christian saints on a single little table. They don't take problems and distinctions as seriously as they might; they simply try to survive, with no agenda whatsoever. |
The walls of Lisbon
Układ odniesień miasta wyznacza z jednej strony rzeka Tag, a z drugiej wzgórze z Zamkiem św. Jerzego. Widoczne dziś średniowieczne mury siedziby króla Dionizego zostały wzniesione na ruinach twierdzy arabskiej, a ta zaś na pozostałościach murów rzymskich. Na terenie zamku zachowało się kilka okazów bardzo starych drzew oliwnych, pamiętających ponoć czasy panujących tam władców. Ten właśnie zamek, wraz z okalającymi go dzielnicami pojawia się w Historii oblężenia Lizbony. W tle widoczne są wieże centrum handlowego Amoreiras, których Saramago tak nie lubił.
W okolicach zamku położone są najbardziej charakterystyczne dzielnice lizbońskie: Alfama i Mouraria, o chaotycznym układzie wąskich, często ślepych uliczek, gdzie nietrudno się zgubić. To rozplanowanie przypominające labirynt jest właśnie pozostałością miasta wczesnośredniowiecznego, zbudowanego przez Arabów jeszcze przed rekonkwistą i zaistnieniem Portugalii jako państwa. Tuż obok zaskakuje nas jednak bardzo regularny układ ulic. Jest to Baixa Pombalina, nazwana tak od nazwiska męża stanu, Pombala, który tak zręcznie pokierował odbudową miasta po wielkim trzęsieniu ziemi w 1755, że do dziś podziwiać możemy ten porządek urbanistyczny, stanowiący w ówczesnej Lizbonie wielką nowość. Baixa to najbardziej reprezentacyjna część Lizbony, z eleganckimi sklepami i deptakiem. Na pierwszym planie widać plac z pomnikiem króla Jana V; nazywany jest on do dziś Terreiro do Paço, Placem Pałacowym, choć sam pałac królewski został zniszczony w czasie trzęsienia ziemi.
Drugi z centralnych placów położonych na osi miasta zaczynającej się nad brzegiem Tagu przy Terreiro do Paço to Rossio. Właśnie tam mieściła się kiedyś siedziba Inkwizycji, a na samym placu odbywały się auto-da-fé. Dziś jednak nie ma po tym ani śladu, a w miejscu Inkwizycji wzniesiono teatr narodowy. Obszar rozciągający się od tego placu w stronę górujących nad miastem ruin Convento do Carmo to obszar elegancki i zasobny. W kierunku przeciwnym, w stronę Zamku św. Jerzego, dzielnicy Mouraria i alei Almirante Reis zaczyna się Lizbona imigrancka, wielokulturowa, gdzie można trafić na obchody chińskiego Nowego Roku albo festyn organizowany przez jakąś inną społeczność.
Tymczasem oficjalna, lecz mniej barwna oś miasta znajduje przedłużenie w postaci placu Odnowicieli – Restauradores. Nazwa ta jest nawiązaniem do wydarzenia historycznego z roku 1640, gdy zakończyła się unia personalna z Hiszpanią i Portugalia odzyskała pełną niezależność. Tutaj, podobnie jak w Chiado, łatwo natrafić na architekturę modernistyczną, przypadającą na ten sam okres, lecz bardzo różniącą się w wyrazie od naszej secesji.
Lizbona słynie z położenia na pagórkowatym terenie. Dlatego dawniej symbolem miasta były elevadores, różnie rozwiązane pod względem technicznym wyciągi i widny, mające za zadanie ułatwić życie mieszkańcom wyżej położonych dzielnic. Od czasu, gdy Bairro Alto zyskało stację metra, większość dawnych urządzeń popadła w ruinę.
W okolicach zamku położone są najbardziej charakterystyczne dzielnice lizbońskie: Alfama i Mouraria, o chaotycznym układzie wąskich, często ślepych uliczek, gdzie nietrudno się zgubić. To rozplanowanie przypominające labirynt jest właśnie pozostałością miasta wczesnośredniowiecznego, zbudowanego przez Arabów jeszcze przed rekonkwistą i zaistnieniem Portugalii jako państwa. Tuż obok zaskakuje nas jednak bardzo regularny układ ulic. Jest to Baixa Pombalina, nazwana tak od nazwiska męża stanu, Pombala, który tak zręcznie pokierował odbudową miasta po wielkim trzęsieniu ziemi w 1755, że do dziś podziwiać możemy ten porządek urbanistyczny, stanowiący w ówczesnej Lizbonie wielką nowość. Baixa to najbardziej reprezentacyjna część Lizbony, z eleganckimi sklepami i deptakiem. Na pierwszym planie widać plac z pomnikiem króla Jana V; nazywany jest on do dziś Terreiro do Paço, Placem Pałacowym, choć sam pałac królewski został zniszczony w czasie trzęsienia ziemi.
Drugi z centralnych placów położonych na osi miasta zaczynającej się nad brzegiem Tagu przy Terreiro do Paço to Rossio. Właśnie tam mieściła się kiedyś siedziba Inkwizycji, a na samym placu odbywały się auto-da-fé. Dziś jednak nie ma po tym ani śladu, a w miejscu Inkwizycji wzniesiono teatr narodowy. Obszar rozciągający się od tego placu w stronę górujących nad miastem ruin Convento do Carmo to obszar elegancki i zasobny. W kierunku przeciwnym, w stronę Zamku św. Jerzego, dzielnicy Mouraria i alei Almirante Reis zaczyna się Lizbona imigrancka, wielokulturowa, gdzie można trafić na obchody chińskiego Nowego Roku albo festyn organizowany przez jakąś inną społeczność.
Tymczasem oficjalna, lecz mniej barwna oś miasta znajduje przedłużenie w postaci placu Odnowicieli – Restauradores. Nazwa ta jest nawiązaniem do wydarzenia historycznego z roku 1640, gdy zakończyła się unia personalna z Hiszpanią i Portugalia odzyskała pełną niezależność. Tutaj, podobnie jak w Chiado, łatwo natrafić na architekturę modernistyczną, przypadającą na ten sam okres, lecz bardzo różniącą się w wyrazie od naszej secesji.
Lizbona słynie z położenia na pagórkowatym terenie. Dlatego dawniej symbolem miasta były elevadores, różnie rozwiązane pod względem technicznym wyciągi i widny, mające za zadanie ułatwić życie mieszkańcom wyżej położonych dzielnic. Od czasu, gdy Bairro Alto zyskało stację metra, większość dawnych urządzeń popadła w ruinę.